wtorek, 7 kwietnia 2015

Brisingr

    Robi wrażenie.
Też tak uważam.
Emelie razem z Niernen stała nad brzegiem Anory i oglądała statek, którym miały popłynąć do Krainy za Morzem. Był brzozowy i smukły, a z zewnętrznej strony miał wyryte elficke znaki.
Jak  to się nazywało? Liduen Kaeti?
Chyba Liduen Kvaethi czy jakoś tak. U Eragona się tego dokłdnie nauczymy.
Chyba tak. Emelie pociągnęła nosem. Nadal nie mogę w to uwierzyć.
Ale co? Nie wierzysz w to, że ja tutaj jestem?
Nie. Ty jesteś aż nad to realna. Nigdy nikogo tak nie kochałam.
Moja mała.
Ale chodzi mi o to że to takie dziwne... Wychowałam się w Carvahall i  nikt mi nie mówił, że istnieje coś poza Alagaesią. Nadzieja coś wspominała o jakiejś krainie ale myślałam, że to tylko bajka.
Nie martw się, będę przy tobie, kochana.
Dziękuję Niernen.
Przecież to mój obowiązek chronić jeźdzca. O spójrz, zbliża się ten od Dauthdaetr.
- Jeźdźczyni, pani Arya prosiła abyś stawiła się u niej.
To gdzie ja mam się stawić?! Raz mówią, że tutaj, raz że przed obliczem Aryi. O  co w tym chodzi?
Nie wiem kochana, ale lepiej nie ignorować rozkazów Aryi. Jest jednym z najbardziej wpływowych osób w Alagaesii.
Wiem. Chodźmy już.
Zawiozę Cię, wsiądź na mnie. Emelie zamurowało.
W-wsiąść? Ale... J-jak?
No tu.
Emelie wdrapała się niezgrabnie na grzbiet smoczycy i usiadła w zagłębieniu pomiędzy szyją a małymi szpikulcami smoczycy.
Łaaa, ale wysoko
Bardzo śmieszne. Nie martw się, smoki rosną szybciej niż ludzie.
Wiem.
Jedźmy już do tej Aryi.

***

- Pani. Wzywałaś mnie.
- Tak. Chciałam ci oznajmić, że do Krainy za Morzem pojadę razem z wami.
- Och... - Emelie nie wiedziała co powiedzieć - To... wspaniale.
- Ale przecież musimy już wsiadać! Inaczej dotrze do nas wschodni sztorm! - Do rozmowy włączył się kapitan załogi. Był to wysoki, lekko umięśniony człowiek z włosem koloru ciemny blond. Twarz miał poprzecinaną bruzdami, które jak sądziła Emelie powstały od wiatru.
- Racja kapitanie Nolfavrell.
Wszyscy wstali i po kolei wychodzili z namiotu. Emelie również to zrobiła i ponownie wsiadła na Aryę.
  Poczuła pytającą myśl smoczycy.
Arya płynie razem z nami.

czwartek, 19 marca 2015

Anorá

To smok. To nie mógł być nikt inny. Nikogo nie było w pobliżu. Zaczęła ją boleć  głowa. Próbując się zwrócić do smoka powiedziała:
To ty?
Tak. Zmarszczyła brwi.
Potrafisz mówić?
Tak. Ale na razie tylko do ciebie.
Nie słyszę cię, ale mimo to, wiem co do mnie mówisz. To dziwne.
Słyszysz moje myśli, tak samo ja Twoje. To więź łącząca Jeźdzca i smoka.
Och... Czy mogłabym cię nazwać?
Oczywiście. To chyba jasne.
Emelie zaczęła się zastanawiać. Po kolei wymieniała różne imiona, Iandin czy Ionmurn, ale żadne nie podobało się smokowi, a dziewczynie też zdawały się nie pasować do białego jak śnieg smoka. Po jakiejś godzinie była wyraźnie zmęczona i zirytowana, bo wyczuła u smoka rozbawienie.
Co cię tak cieszy?
Imiona, które wymieniasz. Są bardzo zabawne. Emelie zastanowiła się. Nagle do głoy przyszedł jej jeden pomysł.
Dobrze myślisz.
Jesteś samicą?
Dokładnie.
Nie znam za wiele smoczych imion żeńskich. Nie mówią i nie piszą o nich w księgach.
Co za dyskryminacja! A Saphira, smoczyca Eragona? A Kierdeí, pierwsza smoczyca urgala? Pokonała razem z Garzhvogiem bunt w Kordei. Możesz także użyć imion z pradawnej mowy.
Znam tylko kilka słów z pradawnej mowy...
Podoba mi się Orchidea. Ładnie brzmi.
Skąd wiesz jakie znam słowa?!
Mówiłam ci, że mam wgląd do twojego umysłu. To wypowiedzenie trochę przestraszyło Emelie.
Masz wgląd do mojego...?
Tak. A ty do mojego. Rzeczywiście, Emelie wyczuła barwę myśli smoczycy. Była dumna i trochę rozbawiona.
Mówiłaś, że Orchidea ładnie brzmi...  Emelie umyślnie zmieniła temat.
Mhm.
A Orchidea znaczy w pradawnej mowie... Niernen. Smoczyca zamruczała z zadowolenia, a Emelie poczuła gorąco w czubkach palców.
A zatem Niernen.
Dziękuję kochana. Smoczyca po raz pierwszy użyła do niej tego zwrotu, a Emelie przez chwilę przemknęło przez głowę, że jest jej bardzo bliska.
   
          *************************************

- Zbliżamy się do Anory, Jeźdczyni. - głos strażnika wyrwał Emelie z zadumy. Dziwnie się poczuła słysząc czyjś głos nie w myślach, lecz zdziwiło ją także miano "Jeźdczyni". - Czy mogłabyś wraz ze swoim smokiem udać się nad brzeg?
- Smoczycą, nie smokiem. Nazywa się Niernen. - na te słowa twarz strażnika stężała, Emelie zauważyła to. - Czy coś nie tak?
- Niernen to nazwa najgroźniejszej z Dauthdaetr.
- Co to jest Dauthdaetr?
- Włócznia służąca do zabijania smoków z czasów Du Fyrn Skulblaka. Wykonana przez elfy.
No i co z tego?
Strażnik zachwiał się gdy usłyszał głos Niernen.  Ponownie zwrócił się jednak do Emelie.
- Jeźdczyni, proszę o stawienie się nad brzegiem Anory. - po czym szybko się oddalił.
Co za tchórz!  Parsknęła Niernen. Emelie uśmiechnęła się.
Lepiej chodźmy już nad ten brzeg, bo inaczej opowie mi historię o Kadze i o tym, że przez to, że się spóźnił krasnoludy przegrały wojnę.
Ha!
Emelie rozmawiała z Niernen nie mając pojęcia, że wiele staj dalej została postrzegana przez jej przyszłego nauczyciela.

                                            × × ×

Witam ponownie! Oto kolejny rozdział Gramaryé. Byłby dłuższy gdyby nie to, że Blogger nie zapisał rozdziału i musiałam go pisać praktycznkee od początku :/
Pozdrowionka i papatki ;3

niedziela, 15 marca 2015

Smoczy Jeździec

Emelie siedziała w namiocie i zastanawiała nad wydarzeniami ostatnich tygodni. Bezmyślnie gładziła gładkie jajo, gdy nagle pod palcami wyczuła pewną nierówność. Obejrzała dokładnie kamień, który trzymała w swoich białych dłoniach i serce zaczęło jej szybciej bić. Smok się wykluwa! Chciała wybiec przed namiot i wszystkim to oznajmić, ale z jaja wydobył się pisk. Przeciągły, długi pisk. Jajo się zachybotało i odpadł kawałek skorupki.
 Po wielu chybotach i piskach większa część skorupy odpadła i Emelie mogła już zobaczyć smoka. Wtem cał jajo rozpękło się na pół i wyszedł z niego mały, biały smok. Wymachiwał skrzydłami próbując złapać równowagę.
 Był dość długi z ogonem i nieproporcjonalnie wielkimi do swojego ciała skrzydłami. Usłyszała krzyki i ktoś wpadł do namiotu. Był to strażnik.
-SMOK SIĘ WYKLUWA! - Teraz każdy próbował wepchnąć się do namiotu. Emelie jednak zachowała spokój, choć jej twarz promieniowała radością. Powoli wyciągnęła rękę do smoka. Ten ją powąchał i powoli dotknął głową jej wyciągniętej ręki.
 Wszyscy zamarli. Emelie poczuła zimny dreszcz i chłodną falę przechodzącą przez jej ciało, od stóp do głowy. Kiedy fala dotarła do głowy usłyszała cichy pisk i wyraźnie wyczuła głód smoka. Dopiero teraz odzyskała władzę w rękach i zawołała:
-Przynieście tu coś do jedzenia! Ten smok jest głodny! - ktoś podał jej płaty suszonego mięsa.
 Powoli karmiła nimi smoka aż ten położył się i oparł o nią. Cisza przebiegła przez obóz. Do jej namiotu weszła postać, o której uczono ją od zawsze.
 Wstała i pokłoniła się. Kobieta - elfka dotknęła jej ramienia i powiedziała:
- Wstań i podejdź ze mną. Weź ze sobą Smoka. -Emelie wstała od razu. Smok podreptał za nią. Strażnicy przesunęli się i zrobili przejście. Emelie wyszła z namiotu razem z elfką. Po paru minutach dotarły razem ze smokiem na pewien pagórek. Elfka odwróciła się do niej.
- Pewnie mnie znasz, ale i tak Ci się przedstawię. Nazywam się Arya i jestem królową elfów.

                             *****************
- Pani. - drżący głos Emelie zdradzał wszystko.
- Jak cię zwą?
- Emelie, pani.
- Emelie? Zatem posłuchaj Emelie. Możesz podjąć dwie decyzje. Albo pojechać do Krainy Za Morzem i uczyć się u Eragona, albo zostać tutaj. Wtedy jednak zabierzemy Ci smoka i będziesz mogła kontynuować normalne życie. Rozumiem, że to trudna decyzja, więc masz dobę na zastanowienie się.
- Pani. Dziękuję.
- Możesz już odejść.
 Emelie zawahała się. Chciała tu zostać aby poznać się lepiej ze smokiem. Arya jakby czytała w jej myślach.
- Jeśli chcesz to oczywiście zostań. Rozumiem, że w obozie może być trochę ciasno.
Emelie jeszcze raz pokłoniła się i podbiegła do smoka, który w tym czasie dogłębnie poznawał się z kopcem Kálli. Usiadła koło niego, a on spojrzał na nią przekrzywiając głowę. Emelie znów wyczuła zainteresowanie smoka, choć on tylko na nią patrzył. Zamknęła oczy. Poczuła się czymś odrębnym, jej ciało oderwało się od umysłu. Przestraszona otworzyła znów oczy. Zaczęła wyobrażać sobie naukę u tego sławnego Eragona, który przywrócił Smocze Jeździectwo, pokonał Galbatorixa. A jego smoczyca pewnie będzie jeszcze bardziej majestatyczna.
  Następne miesiące mijały bardzo szybko. Emelie podjęła decyzję o nauce u Eragona, więc zmierzali do Ánory. Siedząc kiedyś przed namiotem  usłyszała swoje imię. Rozejrzała się, lecz obok niej leżał tylko większy już smok. Patrzył a nią szarymi oczami. Znów usłyszała swoje imię, ale teraz tak jakby w głębi siebie.
Emelie. 
Trochę się przestraszyła.
Emelie.
I nagle zrozumiała.

    +++++++++++++++++++++++×++++++++++++++++++++++

Witam wszystkich bardzo serdecznie. To pierwszy rozdział tego bloga, wcześniej był prolog. Jest to tak jakby dalsza część Dziedzictwa, tyle że opowiadane są losy innej osoby. Mam nadzieję, że Wam się podoba.

sobota, 14 marca 2015

Prolog

- Ustawcie się w kolejce... O tak... Nie pchać się! A więc tak. Po kolei podchodzicie do jaja i dotykacie go. Czekacie chwilę i odchodzicie. A więc tak, Najpierw ty...
Po kolei do białego jaja podchodziły różne osoby. Dziewczęta i młodzianie. Nic się nie działo. I wtedy do jaja podeszła pewna dziewczyna. Zwali ją Emelie, ale nikt nie wiedział skąd pochodzi. Została podrzucona do domu Kastiana i Nadziei. Dotknęła jaja i już miała odejść, gdy jajo się poruszyło. Nastało zamieszanie. Ktoś wcisnął jej jajo do rąk, a inni rozeszli się zawiedzeni.      Zdumiona dziewczyna stała i próbowała coś zrobić, ale ktoś do niej przemówił i sprawy potoczyły się bardzo szybko...

                                     ****************